[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mordki tak¿e nieco przypomina³y królicze.Mia³y br¹zowe, ogromne, ³agodne i po³yskuj¹ce inteligencj¹ oczy.Kiedy Talia zbli¿y³a siê do nich i wyci¹gnê³a rêkê, najpierw badawczo jej siê przyjrza³y, a potem po kolei, uprzejmie obw¹cha³y jej d³oñ.Kris by³ ju¿ w po³owie inspekcji zwierz¹t i ich ekwipunku.- Œliczne, prawda? Czy ktoœ ci kiedyœ mówi³, jak mog¹ przetrwaæ w tych strasznych zamieciach? Posiadaj¹ trzy warstwy futra - wyjaœni³.Pochyli³ siê, by dopasowaæ poprêg uprzê¿y jucznej i niemal znikn¹³ za korpusem chirra.- Warstwê zewnêtrzn¹ tworzy d³ugie futro o grubym w³osie, które jest niemal nieprzemakalne, nawet szron nie tworzy siê na nim.W³os warstwy œrodkowej jest krótszy i nie tak gruby, natomiast warstwê spodni¹ zrzucaj¹ co rok; jest gruba, bardzo miêkka i jedwabista i to ona zatrzymuje najwiêcej ciep³a.Bêdziemy musieli czyœciæ je bardzo starannie, ¿eby ich sierœæ nie uleg³a zmierzwieniu, bo wtedy przestan¹ byæ odporne na wilgoæ i zimno.- Dlaczego ich ³apy s¹ takie wielkie?- By unieœæ je na œniegu.Bêd¹ mog³y st¹paæ po œnie¿nej skorupie, któr¹ kopyta Towarzysza przebi³yby na wylot - stan¹³ przed swoim chirra i uniós³ do góry jego przedni¹ ³apê, podczas gdy zwierzê z zainteresowaniem zanurzywszy nos w jego w³osach, prycha³o.- Spójrz tutaj, widzisz w³osy pomiêdzy palcami? Jeœli teraz ich ³apy wydaj¹ ci siê wielkie, poczekaj, a¿ stanie naœniegu.Mo¿na by pomyœleæ, ¿e ta sierœæ nie ma znaczenia, ale tak nie jest, tworzy ona na œniegu jakby pajêczynê.Wolê chirra od mu³Ã³w w ka¿dym klimacie, jaki s¹ w stanie wytrzymaæ.S¹ bardzo ³agodne i m¹dre.W po³owie przypadków, kiedy mu³ zaryje siê kopytami w ziemiê, nie wiadomo, czy to upór, czy naprawdê siê czegoœ boi.Chirra robi¹ to tylko wtedy, gdy zanosi siê na coœ z³ego.Zwierzê, które sta³o niedaleko Talii, wyci¹gnê³o szyjê i dotknê³o jej rêki, wyraŸnie domagaj¹c siê pieszczoty.- Jakie ciê¿ary mog¹ nosiæ? - zapyta³a, drapi¹c chirrê za uchem.Zadowolone stworzenie westchnê³o i przymknê³o oczy.- Niemal po³owê tego, co wa¿¹; tyle samo, a mo¿e nawet wiêcej od mu³a.Ha, spójrz na tobo³y, które teraz wnosz¹, a przekonasz siê.Talia by³a zaskoczona rozmiarami pakunków, zak³adanych przez ch³opców stajennych na grzbiet chirry, któr¹ g³aska³a za uchem.Wydawa³o siê, ¿e w najmniejszym stopniu nie jest to dla nich uci¹¿liwe.Kris rzuci³ okiem na zwierzê, a potem na pakunki zniesione przez Taliê z komnaty.- Zostawili doœæ wolnego miejsca, byœ mog³a za³adowaæ tak¿e i swoje tobo³y, Talio.Nie obawiaj siê, one s¹ sprytne.Jeœli ciê¿ar bêdzie wiêkszy, ni¿ mo¿e unieœæ, po³o¿y siê na ziemi i bêdzie czekaæ, a¿ zmniejszymy ³adunek.Talia stwierdzi³a z ulg¹, ¿e chirra nie okaza³ po sobie chêci po³o¿enia siê, kiedy na samym wierzchu tobo³Ã³w z zapasami przywi¹zano jej pakunki.Kris pilnowa³ roz³o¿enia pozosta³ych zapasów i swoich baga¿y, a w tym czasie ona upewnia³a siê, ¿e poprêgi chirra nie s¹ rozluŸnione, ale i nie uwieraj¹ zwierzêcia.Osiod³a³a Rolana w³asnorêcznie, dwa razy sprawdzaj¹c poprawnoœæ wykonanej przez siebie czynnoœci, pytaj¹c przy tym œciszonym g³osem:- Nie masz chyba nic przeciwko podró¿y z tymi zwierz¹tkami, prawda?Wydawa³o siê, ¿e to pytanie sprawi³o mu przyjemnoœæ, ale przekaza³ jej wra¿enie, ¿e jest zupe³nie zadowolony z takich jucznych zwierz¹t.Talia odebra³a mgliste wyobra¿enie, ¿e chirry o d³ugiej sierœci bêd¹ bardzo po¿¹danym towarzystwem podczas mroŸnych, zimowych nocy.Przywi¹za³a postronek od chirry do tylnego ³êku i wskoczy³a na siod³o.Kris znalaz³ siê na grzbiecie swego wierzchowca w chwilê póŸniej.- Gotowi? - zapyta³.- Jak przysta³o na czeladnika!- Zatem w drogê.CZWARTYPo ulicach miasta musieli jechaæ gêsiego, Kris prowadzi³.Talia na Rolanie wyjecha³a w œlad za jego chirra z bramy dziedziñca, obok szarzej¹cych w œwietle wczesnego poranka cichych budynków kolegialnych i pa³acowych, wzd³u¿ brukowanej kocimi ³bami drogi do ¿elaznej bramy, sk¹d wychodzi³o siê ju¿ wprost na miejskie ulice - drog¹, któr¹ przyby³a tutaj przed z gór¹ piêciu laty.Spojrza³a przez ramiê na drogie, znajome, kamienne budynki, zastanawiaj¹c siê, jaka bêdzie, gdy je ponownie zobaczy.Stra¿nicy u bramy wypuœcili ich na zewn¹trz.Od wschodu s³oñca dzieli³a ich zaledwie godzina i ulice jeszcze nie by³y zat³oczone.Posuwali siê wzd³u¿ d³ugiej spirali, mijaj¹c po drodze najpierw dzielnice rezydencjalne, le¿¹ce najbli¿ej Pa³acu, pe³ne ogromnych siedzib najwiêkszych spoœród szlachetnie urodzonych wielmo¿Ã³w, niektóre wielkoœci¹ dorównywa³y Kolegiom Bardów i Uzdrowicieli, jednak od Pa³acu by³y mniejsze.Za nimi znaczniej bli¿ej siebie sta³y domy bogaczy: kupców, rzemieœlników i dostojników Gildii.Odmiennie ni¿ Pa³ac i siedziby wielmo¿Ã³w nie wybudowano ich z szarego granitu, z którego wzniesiono tak¿e miejskie mury, lecz z drewna.Poniewa¿ ziemia w obrêbie obwa³owañ by³a bardzo cenna, stoj¹ce tutaj domy styka³y siê okapami i powiêkszaæ mo¿na je by³o tylko przez podwy¿szenie, co czasami dawa³o dziwaczne rezultaty.Wiêkszoœæ zosta³a wzniesiona z ¿elaznego dêbu, który by³ tak wytrzyma³y i trwa³y jak stal, jednak na tym koñczy³o siê wszelkie podobieñstwo miêdzy nimi.Budowano je w niezwykle ró¿norodnych stylach i nierzadko rozbudowywano zgodnie z panuj¹c¹ w danej chwili mod¹, czêsto daleko odbiegaj¹c¹ od pierwowzoru.Gdyby wij¹ce siê spiralnie ulice nie by³y tak szerokie, ¿e mog³y pomieœciæ trzy wozy obok siebie, s³oñce nigdy do nich by nie dociera³o, a tak przemierzanie ich wczesn¹ por¹ przypomina³o posuwanie siê po dnie kanionu o zboczach o fantastycznej rzeŸbie.Talia, mijaj¹c domostwa, t³umi³a œmiech.Skif - ¿eby nie wyjœæ z wprawy - czêsto sk³ada³ nieproszone wizyty na wy¿szych piêtrach niektórych z tych domów, zazwyczaj zostawiaj¹c po sobie jak¹œ wiadomoœæ, kpi¹c sobie z w³aœcicieli za brak zabezpieczeñ.Tych figli Profos-Marsza³ek nie wybaczy³by mu nigdy, gdyby siê o nich dowiedzia³.Dzielnica rezydencyjna koñczy³a siê za ostrym zakrêtem ulicy w prawo.Od tego miejsca ni¿sze piêtra domów zajmowa³y sklepy i warsztaty rzemieœlników albo kancelarie, nierzadko umeblowane sprzêtami o drogich obiciach.Na wy¿szych piêtrach znajdowa³y siê mieszkania lub izby do wynajêcia.Na drodze, któr¹ pod¹¿ali, zacz¹³ siê niewielki ruch [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowe.htw.pl
  •