[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Có¿ taki ciemny brudas jak ty mo¿e wiedzieæ o lataj¹cych ludziach.Arskane zdawa³ siê tego nie s³yszeæ, podniós³ g³owê, a jego pokiereszowan¹ twarz rozjaœni³ dumny uœmiech:- Ja i moje plemiê jesteœmy potomkami lataj¹cych ludzi, którzy szukali schronienia na pustyniach po³udnia po tym, jak w czasie wielkiej bitwy zniszczono w powietrzu wiêkszoœæ maszyn, a z powierzchni ziemi zniknê³y pola, z jakich wznosili siê w przestworza.To nasz znak.- Wzruszony dotkn¹³ koniuszka rozpostartego skrzyd³a.- Na szyi Nath-al-sala, naszego Najwy¿szego Wodza, stale spoczywa podobny wizerunek sporz¹dzony z b³yszcz¹cego metalu Przodków.Pewnego dnia otrzyma³ go z r¹k swego ojca, a ten wczeœniej z r¹k swego i tak ci¹gnie siê to od chwili, gdy najwiêkszy z lataj¹cych ludzi opuœci³ wnêtrze zamar³ej maszyny, obrawszy sobie nasz¹ dolinê na schronienie.W trakcie s³uchania z twarzy Opiekuna Zapisów znikn¹³ gniew.By³ teraz smutny i zamyœlony.- Tak oto gromadzi siê wiedzê: z okruchów i cieni - powiedzia³ powoli - ChodŸcie ze mn¹.Fors pomyœla³, ¿e Stra¿nik Prawa utraci³ du¿o ze swej wrogoœci.Uchyli³ nawet przed nimi zas³aniaj¹c¹ wejœcie skórê, jakby naprawdê byli dostojnymi goœæmi, a nie wiêŸniami, którym odroczono wykonanie wyroku.Znalaz³szy siê wewn¹trz, stanêli jak wryci i popatrzyli po sobie w bezbrze¿nym zdumieniu.Œrodkiem ograniczonej œcianami przestrzeni ci¹gn¹³ siê d³ugi, oparty na wkopanych w ziemiê s³upach stó³ z wypolerowanych desek, a na nim, w równo u³o¿onych stosach, le¿a³y przedmioty podobne do tych, które Fors ogl¹da³ podczas swych wizyt w Domu Gwiazdy.Wydr¹¿ony kamieñ z le¿¹cym obok t³uczkiem, s³u¿¹cym do ucierania lekarstw, rzêdy s³oi i pude³ek - to wszystko, wraz z zawieszonymi nad sto³em wiechciami usch³ych zió³, stanowi³o bezsprzecznie wielki dobytek lekarza.Natomiast zabezpieczone futera³ami z cienkiej skóry pergaminowe ksiêgi, róg z atramentem i le¿¹ce na podorêdziu zaostrzone pióra by³y narzêdziami pracy Znawcy Prawa.Jego pieczy powierzono kroniki wszystkich klanów, czuwanie nad przestrzeganiem starych zwyczajów oraz spisywanie historii plemienia.Ka¿da ksiêga mia³a wyt³oczony symbol klanu, ka¿da by³a prawdziw¹ skarbnic¹ wiadomoœci o którejœ z rodzin.Arskane uderzy³ palcem w kawa³ wyg³adzonej skóry, napiêtej mocno na drewnianej ramie.- Szeroka rzeka?- Tak.Sk¹d o niej wiesz?Mêdrzec odsun¹³ na bok stos ksi¹¿ek, k³ad¹c w to miejsce skórê, tak, ¿e znalaz³a siê w chybotliwym krêgu md³ego œwiat³a, rzucanego przez zawieszon¹ nad sto³em lampkê oliwn¹.- Tê krainê widzia³em na w³asne oczy.- Palec ³owcy porusza³ siê wzd³u¿ przebiegaj¹cej licznymi zakolami b³êkitnej linii.- Moje plemiê przeprawi³o siê w tym miejscu.Przez cztery tygodnie budowaliœmy tratwy, a gdy wreszcie spuœciliœmy je na wodê, pr¹d porwa³ dwie z nich, unosz¹c ludzi i dobytek.Musieli zgin¹æ, gdy¿ od tamtej pory wszelki œlad po nich zagin¹³.Oprócz tego straciliœmy wówczas dwadzieœcia owiec.Natomiast tutaj, jeden z moich braci wyprawi³ siê kiedyœ na pó³noc i odkry³ jeszcze jeden zakrêt, o tak - Arskane palcem naszkicowa³ prawid³owy przebieg.- A gdy nasze góry plunê³y ogniem i zatrzês³y œwiatem, gorzka morska woda wdar³a siê têdy, zalewaj¹c wszystko, tak ¿e teraz jest tam ju¿ tylko morze.Pochylony nad map¹ Opiekun Zapisów zmarszczy³ czo³o.- Tak, od dawna ¿yjemy nad brzegami wielkiej rzeki i znamy jej wody.Wiele razy zmieni³a koryto, wybieraj¹c drogê, jaka jej akurat odpowiada³a.Przodkowie pozostawili liczne œlady swej dzia³alnoœci wzd³u¿ jej brzegów.Pewnie chcieli ujarzmiæ ten ¿ywio³.Niestety, podobnie jak wiele innych, tak¿e i ta umiejêtnoœæ jest nam nie znana.- Jeœli przybywacie znad wielkiej rzeki, to musieliœcie odbyæ d³ug¹ podró¿ - zauwa¿y³ Fors.- Co przygna³o was na te tereny?- A co gna Koczownika na wschód lub zachód, pó³noc czy po³udnie, jeœli nie tkwi¹ce w nim samym pragnienie podró¿y w dalekie strony? Dotarliœmy, jak tylko siê da³o najdalej, na pó³noc i po³udnie.Przeszliœmy od wielkich lasów, zasypanych œniegiem, w których wiêz³y kopyta naszych koni i gdzie tylko dzikie, pokryte gêstym futrem zwierzêta mog³y prze¿yæ zimê, a¿ do bagnistej równiny, w której wodach roi³o siê od pokrytych ³usk¹ potworów, czatuj¹cych wytrwale na ka¿dego, kto niebacznie chcia³by ugasiæ pragnienie.Takie to cuda widzia³y nasze oczy.Dwa lata temu nasz dotychczasowy wódz zmar³, a jego lanca przypad³a w udziale Cantrulowi, który zawsze by³ znany jako odkrywca dalekich krajów.Pod jego rz¹dami wyruszyliœmy na nowe szlaki, ods³aniaj¹c przed naszymi dzieæmi szeroki œwiat.Potrzymaj.Zdj¹³ lampê z mocuj¹cego j¹ sznura i poci¹gn¹³ Forsa w odleg³y koniec namiotu.Zgromadzono tam stosy map i kolorowych obrazów, na widok których zdumiony ch³opak mimowolnie otworzy³ usta.W pokrytych farb¹ skrawkach skóry kry³a siê jakaœ potê¿na magia przywodz¹ca na myœl czasy Przodków, kiedy to ludzie umieli sporz¹dziæ pomniejszone wizerunki œwiata.- Popatrz, to zrobiliœmy na pó³nocy, zim¹, gdy cz³owiek musi wi¹zaæ sobie do stóp kawa³ki napiêtej skóry, o ile nie chce pogr¹¿yæ siê w œniegu, niczym w ruchomych piaskach.A tu - spójrz z kolei na to - jest to jeden z leœnych ludzi.Maluj¹ sobie twarze i chodz¹ odziani w skóry zwierz¹t, a mimo to s¹ bardzo dumni, gdy¿ twierdz¹ stanowczo, ¿e s¹ potomkami prastarego ludu w³adaj¹cego niegdyœ ca³¹ t¹ ziemi¹.Jeszcze i to [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowe.htw.pl
  •